
Działkowcy z Kluczborka okaleczyli ponad 30 drzew przy ul. Norwida. Urząd Miasta nałożył na nich karę 70 tys. zł. Sprawa wywołała kontrowersje.
Drzewa okaleczone przy ul. Norwida. Działkowcy ukarani grzywną 70 tys. zł
Ponad 30 drzew w rejonie Rodzinnych Ogródków Działkowych przy ul. Norwida w Kluczborku zostało poważnie uszkodzonych w wyniku nieprawidłowego przycięcia. O sprawie zrobiło się głośno po tym, jak Rafał Świerad z Opolskiego Towarzystwa Przyrodniczego przypadkowo zauważył prowadzone prace i ich dramatyczne skutki.
Świerad, przejeżdżając w pobliżu, dostrzegł szpaler drzew z poważnie uszkodzonymi koronami. Jak relacjonował, drzewa były mocno okaleczone, a ingerencja w ich strukturę zdecydowanie przekraczała granice pielęgnacji. Próby interwencji na miejscu nie przyniosły skutku, dlatego postanowił działać inaczej — złożył oficjalny wniosek o wszczęcie postępowania administracyjnego.
Zgodnie z ustaleniami, prace zlecone przez działkowców zostały przeprowadzone w sposób nieodpowiedni, co doprowadziło do trwałego uszkodzenia większości drzew. W efekcie Urząd Miasta Kluczborka nałożył na zarządców ogrodów działkowych karę administracyjną w wysokości 70 tysięcy złotych.
Sprawa wywołała poruszenie wśród lokalnych mieszkańców i środowisk ekologicznych, a eksperci podkreślają, że podobne działania mogą mieć poważne konsekwencje nie tylko dla zieleni miejskiej, ale i dla osób odpowiedzialnych za ich realizację.

Kara dla działkowców. Na razie muszą zapłacić ponad 20 tys. zł
Jak informuje Gazeta Wyborcza, Urząd Miasta w Kluczborku nałożył na zarząd Rodzinnych Ogródków Działkowych karę administracyjną w wysokości 70 tysięcy złotych za zniszczenie drzew przy ul. Norwida. Choć cała kwota może robić wrażenie, aż 70 procent tej sumy zostało warunkowo odroczone na pięć lat. Oznacza to, że działkowcy muszą na razie zapłacić ponad 20 tysięcy złotych — i to w ciągu dwóch tygodni od wydania decyzji.
Sprawa jednak nie jest jeszcze zamknięta. Polski Związek Działkowców zapowiada odwołanie. Prezes Opolskiego Okręgu PZD, Janusz Tobiś, w rozmowie z Gazetą Wyborczą ocenia, że kary są nieproporcjonalne do szkód:
– Uważam, że te straty nie są tak wielkie, jak zostały wycenione. Na razie trwa procedura wyjaśniająca ze strony służb okręgowych – mówi.
Cała sytuacja budzi kontrowersje i może mieć dalszy ciąg, jeśli odwołanie zostanie rozpatrzone pozytywnie lub pojawią się nowe ustalenia w toku postępowania.